Kartka z naszej 11-ej
głodówki leczniczej

Łeba 2008



Słowa, które padały najczęściej: jestem szczęśliwa, planuję przedłużyć, czuję się dobrze.
Zdania – sama nie wiem jak to zleciało – powtórzyły się niemalże w każdym pożegnaniu. Moje doświadczenie z głodówką to długotrwały sen. Przyjechałam z miejsca, w którym nie uprawia się sportu. Na codzień jeździ się samochodem drzwi w drzwi i siedzi nocami przy komputerze – na spotkaniu w kręgu opowiadała uczestniczka – Słońce ładuje energią, teraz wiem dlaczego tak często miewałam doły.

Pierwszy spacer do Ruchomych Piasków będących lokalną łebską pustynią, jakieś 12 kilometrów poruszył w wielu uczestnikach zagubione gdzieś przy komputerach zamiłowanie do dalekich spacerów.
Spacerowaliśmy zajadle w pięknym wiosennym słońcu po pustej plaży, a także nad malownicze jezioro Łebsko, gdzie zalegaliśmy później na pomoście obserwując gonitwy-zaloty małych ptaszków.

Ciekawość i zmiana – to najczęstsze powody przyjazdu na głodówkę. – Do mnie mówiła waga. Co staję na niej to kilogram mniej – cieszył się głodówkowicz –
Dzwonią do mnie Panie z pracy i pytają: to ty jeszcze mówisz? Czy możesz siedzieć? Pytają przez telefon, czy cały czas leżę. Czekają teraz na mnie jak na zjawę, bo obiecałem wstąpić do nich wracając z głodówki.

Na głodówce rankiem Stefan Poprawa budził uczestników swoją mistrzowską grą na flecie, potem była energetyzująca gimnastyka z Jerzym Niczyporukiem, a następnie kilku lub kilkunastokilometrowy spacer, pół godzinki odpoczywania w pokoju – poziomowanie wątroby i wykład pani doktor Grażyny Ziółkowskiej.
Wieczorem zajęcia relaksujące z nauką masażu i świecowaniem uszu, sauna i wieczorne spotkania ze Stefanem Poprawą z masażem shiatsu i makrobiotyką.

Ci co przeszli głodówkę , wiedzą jak wielką radość wyzwala w człowieku – mówił na spotkaniu pożegnalnym w kręgu inny uczestnik – Umysł staje się jaśniejszy, wszystko postrzega się jasno, łapie się dystans do rzeczywistości, do kręcenia się w kółko, do codziennej dreptaniny.
Po to przecież głodowali myśliciele, filozofowie, adepci różnych wyznań i nauk w przeszłości. Aby złapać dystans do otaczającego ich świata, wyzwolić się z pułapki teraźniejszości.

Działy się też cuda: pewna Obserwatorka straciła ochotę na ciastka i słodycze pomiędzy posiłkami. A dla głodówkowiczów najważniejszym skarbem-korzyścią wyniesioną z głodówki było ustawienie się organizmu na zdrowe, proste jedzenie. Skasowanie przyzwyczajeń i nałogów: słodyczowych, a także nikotynowych, zamiłowania do ciężkostrawnych dań lub wręcz śmieciowego jedzenia.
Po głodówce organizm długo jeszcze będzie się bronił przed takim pożywieniem, ale w końcu „Naturę” zwycięża „Kultura”... do następnego roku, kiedy znów na wiosnę można będzie podjąć trud/przyjemność głodowania, poprawić kondycję i urodę.

I uwaga – w poradach głodówkowych w internecie natrafiłam na powtarzającą się dość często taką informację: w czasie głodówki organizm uczy się oszczędzać kalorie i wykorzystuje tę umiejętność przeciwko nam – kiedy znów zaczynamy normalnie jeść. Efekt jo-jo jest więc po głodówkach dość powszechny.
Wszystko OK, ale ta uwaga dotyczy kuracji nazywanych błędnie głodówkami, a polegających na przyjmowaniu różnych płynnych pokarmów, suplementów, które nie pozwalają organizmowi zamknąć po kilku dniach przewodu pokarmowego i przejść na odżywianie wewnętrzne.

Po głodówce nie ma efektu jo-jo.


Dla obserwatorów gotował Stefan Poprawa – mistrz kuchni makrobiotycznej znany z wielu eko-imprez, absolwent Międzynarodowego Instytutu Makrobiotyki i Shiatsu w Kiental (Szwajcaria), nauczyciel masażu shiatsu z 14-letnim doświadczeniem.
Poprowadził też warsztat Shiatsu i opowiedział o podstawach gotowania makrobiotycznego łącznie z ciekawymi przepisami.




Dużym powodzeniem cieszyły się wykłady Pani doktor Grażyny Ziółkowskiej.
Pani doktor jest lekarzem rodzinnym, mającym duże doświadczenie w prowadzeniu tego typu terapii. Jest także wieloletnią wegetarianką, razem z mężem rolnikiem ekologicznym z Nowego Młyna - Sławomirem Ziółkowskim wychowują 10 letnią Dominikę, wegetariankę od urodzenia.







Jurek Niczyporuk uczy świecowania uszu według prastarej recepty Indian Hopi.
Popularnym zabiegiem na głodówce stało się świecowanie uszu pomagające na, między innymi, stany zapalne zatok, bóle głowy, itp.Zabieg poprzez inhalację, wzmacnia system odpornościowy, relaksuje i wycisza.







Odpoczynek po kilkukilometrowym spacerku na rozśpiewanym przez ptaki pomoście jeziora Łebsko.
Codzienne nasze spacerowe zmagania ze zmęczeniem, w czasie których nasz organizm cieszył się nadmorskim jodem pomagały w odtruwaniu.




Zbieraliśmy wiosenne pączki sosny na wzmacniający jesienią syrop piniowy lub winko i odpoczywaliśmy w zagajniku.




Zdobyliśmy pustynię Ruchome Piaski – razem 12 km pieszo... no może trochę meleksem.












A wieczorem zawsze było trochę muzyki. Stefan Poprawa mistrzowsko grał na fletach i... misce do sałatek.




Do zobaczenia wiosną 2009






- [str. główna] - [jak się przygotować] - [przebywanie na głódówce] - [głodówka w religiach] - [znani o głodówkach] - [fragment dziennika] - [wychodzeniez głodówki] - [kartki z poprzednich głodówek] - [pytania i wątpliwości] - [o nas] - [zaproszenie na głodówkę] - [zgłoszenia] - [zaproszenie na odchudzanie] - [polecane artykuły] - [kontakt] -